Swoją drogą, Mickiewicz to fajny wytrych, tak Słowacki, Bach i Arystoteles. Scholastyka jednak wiecznie żywa! :P
violino napisał(a):A ja niewielu znam nastolatków, którzy czytają książki po to, żeby dowiedzieć się czegoś o sobie.. A jeszcze mniej, którzy do tego celu wybierają Mickiewicza, Słowackiego.
Ile ludzi, tyle potrzeb. Niektórzy czytają, aby podróż tramwajem jakoś zleciała. To też jest powód i tak samo mocny jak każdy inny.
Niektórzy są w stanie powiedzieć: "lepiej czytać cokolwiek, niźli nic". To ich sprawa. Ja mam trochę inna filozofię życia, ale to już moja rzecz.
violino napisał(a): Po raz kolejny: szkoła ma nauczyć EPOKI na przykładzie literatury jej czasów. Mentalności tej epoki.
Szkoła nie uczy tylko historii.
Idąc tym tropem, po co nam teatry, balety, koncerty, wystawy? Czy tylko obrót kół dziejów się liczy? Czy szkoła nie powinna nam też odpowiedzieć na pytanie, po co to istnieje? Po co to nam? Po co sie wciąż pisze i tworzy nowe rzeczy? Dlaczego się tak dzieje, że mimo, iż biblioteki są zawalone zakurzonymi tomiszczami wciąż powstają nowe. Owszem - wszystko można wytłumaczyć procesem dziejowym, że ma to swoją historyczną celowość, teleologię.
Z tym, że każdy wytwór pracy człowieka można traktować jako źródło historyczne - z tym się zgodzę. Ale to nie znaczy, że tylko są w stanie odpowiedzieć nam na pytania o czasy minione.