Temat kontrowersyjny, na który pomysł przyszedł mi przy moich pierwszych postach w dziale powitalnym. Bo filokartystyka to nie tylko wymiana kartek za pomocą portalu nie-społecznościowego.
Próbowałam PC, mam konto (przydaje się do oglądania), mam niespełna 20 otrzymanych. I ta ilość kartek mnie skutecznie zniechęciła. Były albo nieładne, albo widocznie wysłane na odczepnego. Stanowiły raczej rozczarowanie, niż radość. Zadałam sobie zatem pytanie, po co mi to, po co inwestowanie, z którego nie mam satysfakcji.
Zapytacie zatem, co i jak zbieram. Przede wszystkim, proszę i namawiam znajomych. Ludzie teraz dużo podróżują, najbliżsi pamiętają o mnie na stałe, od nienajbliższych też łatwo wyciągnąć kartkę - mało kto odmawia tej mało problematycznej przysłudze, jaką jest wysłanie jednej kartki. Regularnie piszę i przypominam o tym via portale społecznościowe, blog jest w budowie. Nawiązałam też kontakt z kilkoma blogerami pocztówkowymi z innych krajów (jak i mam nadzieję, że na tym forum chętnych do wymian kiedyś znajdę). Niektóre kartki zbieram też poprzez samodzielne zakupy (Atelier NI, przepisy). Kartki stanowią też element pamiątek z podróży (gdy będę mieć większy dom, część zamierzam oprawić i powiesić).
Wolę stawiać na jakość, niż na ilość (choć zazdroszczę Wam codziennie pełnej skrzynki). Ale za to każda moja kartka bez wyjątku mi się podoba i raduje - bo nawet gdy jest to obiektywnie nieładna Ukraina, to została wybrana i wysłana specjalnie dla mnie, od kogoś, kto myślał właśnie o mnie, a nie trafił na mnie przez losowy generator.
No, to wypowiedziałam się